IMIĘ: Kakashi - takie imię nadała mu matka, jednak biorąc pod uwagę niektóre okoliczności przedstawia się jako Poeta.
PŁEĆ: Samiec.
WIEK: 5 lat
RANGA: Morderca
GŁOS: Twenty One Pilots
RASA: Ojciec był czystym rasowym psem, matka też. Więc jak się stało, że on został kundlem?
CHARAKTER: Wydaje Ci się, że w swoim życiu przeżyłeś już wszystko to co najgorsze może być... niestety mylisz się. To dopiero początek. Mniej tylko nadzieje, że nie skończy się to na Twojej śmierci, już w lżejszym wypadku na depresji. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Wiesz o tym. Okazywanie słabości też nie jest dobrym pomysłem. Ktoś może to wykorzystać przeciwko Tobie. Nie pokazuj światu, że można Ciebie złamać. Nie może nikt dowiedzieć się o tym jaki naprawdę jesteś... Wiesz dobrze, że świat jest zły. Staraj się być nieufny i tajemniczy. Nie mów dużo o sobie, nie wolno Ci wspomnieć skąd pochodzisz! Wiesz na co możesz tym się narazić... Musisz się trzymać grupy. Sfory mają to do siebie, że nawet tych co się opierdzielają bronią, ponieważ uważają się za jedną wielką rodzinę. Nie płacz! Zaczynasz zapominać co Ci mówiłam! Musisz być twardy! Nie możesz się poddać! Uwierz, że się da! Że jeśli nie wywalczysz tego czego chcesz, to nikt Ci tego nie poda na tacy... - przerwała na chwilę. Gdzieś w oddali wołała ją śmierć. - Kocham Cię, braciszku... - powiedziała dotykając czubkiem nosa o nos swojego brata.
RODZINA:
> Aleksander - Ojciec. Był okrutnym i wrednym psem. Jako jedyny z hodowli umiał postawić się ludziom. Nie miały dla niego znaczenia więzy rodzinne. Był psem alfa i tylko to go interesowało.
> Esmeralda - Matka. Zawsze miała czyste serce i dobroć, którą otaczała swoje szczenięta ale... nie kochała ich, sama szczerze się do tego przyznała.
> Elizabeth - Starsza siostra, urodziła się tego samego roku ale w pierwszym z dwóch miotów. Udała się po matce ale ona umiała kochać swoje szczenięta, pomimo, że miały takiego ojca.
> Nuna - Najstarsza siostra. Szczerze nie lubiła ani Aleksandra, ani Kakashi'ego. Była przywódcą wśród suczek ale gdy na horyzoncie pojawiał się jej ojciec natychmiast kuliła ogon.
> Luna - Starsza siostra ale młodsza od Nuny. Była zdecydowanie milsza, jednak energiczna, więc też nieostrożna. Pomimo wieku zachowywała się jak szczeniak. Została zagryziona przez Kakashi'ego.
PARTNER: Kto nim będzie to już nie ma większego znaczenia, jest tak pusty, że nie będzie się targował czy jakaś suczka chce.
POTOMSTWO: Nie posiada...
HISTORIA: Wielkie mury ogradzały podwórko od reszty tajemniczego świata. Samo podwórko było podobne do labiryntu, był jeden wielki plac dookoła którego znajdowały się różne budynki, a jeden z nich porządnie ogrodzony na kształt wybiegu. Właśnie tu działo się najwięcej. Miejsce w którym mieszkały psy nazwano "psiarnią". Było to czyste i posprzątane miejsce oddzielone na trzy części. W pierwszej mieszkały suczki rasy Wilczak Czechosłowacki, w następnej były szczeniaki gotowe już do oddania, a w ostatniej jeden duży pies. Wszystkie były zadbane i nakarmione, jednak traktowane jak maszyny do zarabiania pieniędzy. Maleńki wilczek nie rozumiał czym są pieniądze i dlaczego gdy właściciele wypowiadali to słowo w jego obecności wydawali się bardzo podekscytowani. Wilczek miał tylko starszą siostrę, która mieszkała w zagrodzie dla suczek pomimo, że była gotowa do oddania. Gdy właściciele brali ją na ręce mówili: "Będzie dawała ładne szczenięta", jednak i tego mały wilczek nie rozumiał. Zastanawiało go po co się urodził i co jest poza psiarnią. Jego mama była już starszą suczką, najstarszą w hodowli. Gdy się na nią spojrzało widać było, że rodziła już wiele razy i że jest wycieńczona. Dwie inne młode suczki nie zwracały prawie uwagi na małego wilczka, zajmowały się swoimi, bardzo licznymi pociechami. Tak, obie miały młode. Matka kiedyś wspomniała, że są to jej dwie córki. Pewnego dnia mały wilczek wyszedł z legowiska i stanął przed człowiekiem, który przyniósł psom jedzenie. Ten złapał go mocno za skórę i wsunął na głowę jakiś pasek, a potem niestarannie upuścił szczeniaka na ziemię. Malec podkulił ogonek i pognał do matki.
- Zostaniesz ze mną. - powiedziała spokojnie jakby zachowanie człowieka było dla niej normą.
- Co to znaczy? - zapytał próbując zdjąć pasek z szyi.
- To znaczy, że od dzisiaj musisz machać ogonem gdy wołają słowo "Order" ale pamiętaj, że nazywasz się inaczej, te imię to tylko formalność.
Malec jeszcze nie do końca rozumiał słów matki ale miał nadzieje, że nie będzie musiał znowu podchodzić do człowieka.
✯✯✯✯✯✯
Starsza siostra coraz częściej przychodziła do swojego młodszego brata by się z nim pobawić. Był już wystarczająco duży by chodzić po całym kojcu bez matki. Właśnie otworzył oczka po długim śnie gdy usłyszał wesołe szczekanie Elizy.
- Psiarnia otwarta! Kakashi! Psiarnia otwarta! - radośnie podskakiwała w jego stronę.
Malec zerwał się na równe nogi i popędził za szczeniakami swoich najstarszych sióstr. Kakashi trochę od nich odstawał, różnił się nie tylko wyglądem ale i charakterem, gdy któremuś z tych szczeniąt udało się zaprosić go do zabawy kończyło się przygnieceniem młodego przez wszystkie szczeniaki, poza tym Kakashi wolał zadawać się ze starszą siostrą, a nie bandą młodych głupków.
Eliza czekała przy wejściu i razem pobiegli na koniec wybiegu by razem bawić się z dala od ludzkich rąk i szczeniaków. Właśnie na chwilę przystanęli by złapać oddech, a za ich plecami rozległo się szczekanie. Zlękniony Kakashi położył uszy po sobie i spojrzał w stronę drzwi budynku. Zobaczył dużego, czarnego psa, który biegł w jego stronę. Zatrzymał się tuż przy malcu i przewrócił go swoim wielkim pyskiem by dokładnie obwąchać. Potem tylko wyszczerzył kły i odszedł.
- Mało brakowało... mnie tak łaskawie nie potraktował... - powiedziała cicho siostra.
- Co? - zdziwił się szczeniak jeszcze się trzęsąc.
- Mnie złapał za sierść i rzucił o ogrodzenie. - powiedziała cicho.- To nasz ojciec...
Kakashi znieruchomiał patrząc jak wielki pies odchodzi. Matka opowiadała mu o ojcu co innego...
✯✯✯✯✯✯
Mijały miesiące. Szczenięta starszych sióstr już dawno zostały oddane. Pewnego wiosennego dnia ludzie częściej przychodzili by oglądać suczki. Nigdy nie byli delikatni i teraz też tacy nie byli. Przychodzili do momentu gdy Luna stawała się coraz bardziej atrakcyjna dla Kakashi'ego. On jednak tego jeszcze nie do końca rozumiał, cóż się dziwić, był bardzo młody. Gdy w końcu młody pies odważył się podejść do Luny, ta wyszczerzyła kły, jednak instynkt podpowiadał mu, że nie może dać za wygraną. Wtedy do akcji wkroczyli ludzie i wyciągnęli Kakashi'ego z zagrody dla suczek by umieścić go z ojcem. Zagroda ojca była duża i pełna zabawek. Czuć było, że ludzie częściej do niej zaglądają bo ich zapach roznosił się po pomieszczeniu. Sam, duży pies leżał na posłaniu i obserwował przybysza. Jeden z ludzi przypiął do jego obroży smycz i pies posłusznie poszedł za nim. Kakashi został sam. Jeszcze nie rozumiał wielu rzeczy ale starał się rozumieć ludzi i ich zamiary. Potem ojciec wrócił zmęczony i od razu położył się na swoim legowisku. Młody pies chciał ułożyć się obok, jak to robił z siostrą, jednak pies wyszczerzył kły gdy tylko zrobił krok w jego stronę. Chcąc czy nie chcąc, Kakashi położył się spać na podłodze.
✯✯✯✯✯✯
Minęło wiele dni. W zagrodzie Aleksandra często przebywali ludzie, a co za tym idzie: często głaskali i dawali przysmaki za zrobione zadania takie jak na przykład ładne stanie na baczność. Pewnego dnia przyjechał nieznajomy człowiek i ludzie chcieli by Kakashi właśnie wykonał takie stanie. Człowiek wypisał coś na papierku i powiedział:
- Ocena doskonała, pies przeznaczony do dalszej hodowli, pomimo, że wygląda trochę jak kundel.
- Wiemy... Nasza suka puściła się z kundlem jak ją na chwilę wypuściliśmy na podwórko... ale to nic... I tak się nada na reproduktora... Mamy dla niego już sukę.
- To dobrze, że jesteście akurat w tym związku psów rasowych, w innych nie dostalibyście takiej oceny.
Dalszej rozmowy Kakashi nie słuchał. Myślał o siostrze i nie mógł się doczekać aż ją zobaczy.
✯✯✯✯✯✯
W końcu nastąpił dzień wypuszczenia psów z zagród. Kakashi na widok siostry zamachał radośnie ogonem i popędził w jej stronę.
- Tak dawno Cię nie widziałem! - zawołał skacząc dookoła. Eliza również się cieszyła z powitania. Nagle na podwórko wjechał duży samochód. Zaskoczone psy usiadły przy bramie wybiegu i obserwowały jak zachowywali się ludzie za kratami.
- Dostaliśmy zgłoszenie o znęcaniu się fizycznym nad psami i chowu wsobnego. Chcemy je zobaczyć.
- Nie macie prawa wchodzić do naszych budynków! - wydarł się właściciel psów.
- Tak się składa, że mamy. - powiedziała kobieta i pewnie wkroczyła na wybieg. Wtedy z budynku wybiegł Aleksander i rzucił się na kobietę. Na wybiegu rozstrzygała się walka. Inne psy zgłupiały i rzuciły się na siebie. Nuna gryzła się z Elizą korzystając z okazji. Nigdy się nie lubiły. Luna z koeli rzuciła się na Kakashi'ego gdy ten biegł pomóc siostrze.
- Czego ty ode mnie chcesz?! - zawarczał.
- Nie pozwolę ani Ci, ani Twojej siostrzyczce przejąć władzy! - zawarczała i złapała za futro na karku. Kakashi jednak był sprytniejszy. Podciął łapy swojej starszej siostrze i gdy ta przewróciła się szybko wbił jej zęby w gardło. Złapał idealnie w słaby punkt. Nie miał czasu zbyt długo się z nią bawić ponieważ kątem oka widział, że siostra przegrywa potyczkę. W końcu zacisnął zęby mocniej na gardle siostry i ta przestała się wiercić. Wtedy usłyszał strzał i Aleksander upadł na ziemię. Zanim się odwrócił, na jego szyi znalazła się linka. Ludzie którzy przyjechali dużym samochodem. pomogli swojej koleżance zabijając z broni palnej Aleksandra. Dziewczyna miała pogryzioną rękę i była blada na twarzy. Dwoje innych prowadziło Nunę i Elizę, które próbowały jeszcze się na siebie rzucić. Jeden mężczyzna niósł w koszyku wycieńczoną matkę z dwojgiem szczeniąt. Kakashi nie wiedział co ma robić. Stawiał się gdy ciągnięto go do auta ale w końcu dał za wygraną i razem z resztą stada odjechali... do schroniska. Kakashi obudził się nagle w kojcu. Nie wiedział jak tu się znalazł. Ludzie musieli mu podać środek uspokajający. Spojrzał obok. Za kratami leżała jego siostra razem z dwoma szczeniakami.
- Eliza... Gdzie jesteśmy? - zapytał przerażony.
- Schronisko... Nasza matka nie żyje... Była tak wycieńczona... - powiedziała ze łzami w oczach. - A je urodziłam...
- Ale... kto jest ojcem?
- Nasz ojciec... - suczka płakała.
- Eliza... - jęknął. - Gdybym wiedział, gdybym mógł go powstrzymać.
- Nie. To nie Twoja wina... To Ci ludzie... Oni mu kazali.
Kakashi wiedział o czym mówiła siostra. Jemu też to kazali ale na suczkach, których nie znał.
- Będzie dobrze... - powiedział cicho bo sam płakał.
✯✯✯✯✯✯
Dni w schronisku mijały. Nikt nie chciał wsiąść ani Elizy ani Kakashi'ego. Były dużymi psami i do tego agresywnymi, nie lubili ludzi. Jedynie szczeniaki poszły z jakimiś ludźmi. Eliza była kilka razy wynoszona z klatki z powodu jakiejś choroby. Weterynarze załamywali ręce. Nic nie mogli zrobić. Pewnej nocy Eliza obudziła swojego brata.
- Kakashi... Czas się pożegnać...
- Co? Idziesz do nowego domu?
- Nie... ludzie chcą mnie zabić... słyszałam co mówili... Podobno to dla mnie najlepsze... tak strasznie mnie boli...
- Eliza! Nie, nie pozwolę! - zawarczał, a z oczy ciekły mu łzy.
- Kakashi... Ja się z nimi zgadzam. Nie dam rady już wstać... za kilka dni i tak bym umarła...
- Nie... Eliza... Ja... Ja nie dam rady... - powiedział kładąc się naprzeciwko niej.
- Wydaje Ci się, że w swoim życiu przeżyłeś już wszystko to co najgorsze może być... niestety mylisz się. To dopiero początek. Mniej tylko nadzieje, że nie skończy się to na Twojej śmierci, już w lżejszym wypadku na depresji. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Wiesz o tym. Okazywanie słabości też nie jest dobrym pomysłem. Ktoś może to wykorzystać przeciwko Tobie. Nie pokazuj światu, że można Ciebie złamać. Nie może nikt dowiedzieć się o tym jaki naprawdę jesteś... Wiesz dobrze, że świat jest zły. Staraj się być nieufny i tajemniczy. Nie mów dużo o sobie, nie wolno Ci wspomnieć skąd pochodzisz! Wiesz na co możesz tym się narazić... Musisz się trzymać grupy. Sfory mają to do siebie, że nawet tych co się opierdzielają bronią, ponieważ uważają się za jedną wielką rodzinę. Nie płacz! Zaczynasz zapominać co Ci mówiłam! Musisz być twardy! Nie możesz się poddać! Uwierz, że się da! Że jeśli nie wywalczysz tego czego chcesz, to nikt Ci tego nie poda na tacy... - przerwała na chwilę. Gdzieś w oddali wołała ją śmierć. - Kocham Cię, braciszku... - powiedziała dotykając czubkiem nosa o nos swojego brata przez kraty. Wtedy do pokoju wszedł człowiek i wyciągnął Elizę z kojca. Kakashi zaczął szczekać jak szalony. Drugi człowiek otworzył jego klatkę by go uciszyć, wtedy ten wybiegł z niej i popędził za Elizą. Jednak człowiek, który ją niósł odjechał już samochodem. Kakashi biegł za nimi bardzo długo. Nagle, na zakręcie drugi samochód uderzył go w bok odrzucając na pobocze. Rozrywający ból przeszedł ciało psa. Człowiek z samochodu wysiadł i szybko i zbliżył się do psa. Widząc co się dzieje, zadzwonił po ludzi. Nie minęła godzina gdy Kakashi trafił na stół operacyjny i znowu zasnął. Obudził się cały zdrowy. Cud sprawił, że nic sobie nie połamał, a jedynie miał kilka oparć i siniaków. Z zadowoleniem zauważył, że ludzie zapomnieli zamknąć drzwi wejściowych i gdy tylko się podniósł natychmiast wybiegł przez nie, zaczynając nowe życie, z dala od ludzi.
TOWARZYSZ: Nie potrzebuje.
LOGIN: MiriamSurprise - howrse
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
PŁEĆ: Samiec.
WIEK: 5 lat
RANGA: Morderca
GŁOS: Twenty One Pilots
RASA: Ojciec był czystym rasowym psem, matka też. Więc jak się stało, że on został kundlem?
CHARAKTER: Wydaje Ci się, że w swoim życiu przeżyłeś już wszystko to co najgorsze może być... niestety mylisz się. To dopiero początek. Mniej tylko nadzieje, że nie skończy się to na Twojej śmierci, już w lżejszym wypadku na depresji. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Wiesz o tym. Okazywanie słabości też nie jest dobrym pomysłem. Ktoś może to wykorzystać przeciwko Tobie. Nie pokazuj światu, że można Ciebie złamać. Nie może nikt dowiedzieć się o tym jaki naprawdę jesteś... Wiesz dobrze, że świat jest zły. Staraj się być nieufny i tajemniczy. Nie mów dużo o sobie, nie wolno Ci wspomnieć skąd pochodzisz! Wiesz na co możesz tym się narazić... Musisz się trzymać grupy. Sfory mają to do siebie, że nawet tych co się opierdzielają bronią, ponieważ uważają się za jedną wielką rodzinę. Nie płacz! Zaczynasz zapominać co Ci mówiłam! Musisz być twardy! Nie możesz się poddać! Uwierz, że się da! Że jeśli nie wywalczysz tego czego chcesz, to nikt Ci tego nie poda na tacy... - przerwała na chwilę. Gdzieś w oddali wołała ją śmierć. - Kocham Cię, braciszku... - powiedziała dotykając czubkiem nosa o nos swojego brata.
RODZINA:
> Aleksander - Ojciec. Był okrutnym i wrednym psem. Jako jedyny z hodowli umiał postawić się ludziom. Nie miały dla niego znaczenia więzy rodzinne. Był psem alfa i tylko to go interesowało.
> Esmeralda - Matka. Zawsze miała czyste serce i dobroć, którą otaczała swoje szczenięta ale... nie kochała ich, sama szczerze się do tego przyznała.
> Elizabeth - Starsza siostra, urodziła się tego samego roku ale w pierwszym z dwóch miotów. Udała się po matce ale ona umiała kochać swoje szczenięta, pomimo, że miały takiego ojca.
> Nuna - Najstarsza siostra. Szczerze nie lubiła ani Aleksandra, ani Kakashi'ego. Była przywódcą wśród suczek ale gdy na horyzoncie pojawiał się jej ojciec natychmiast kuliła ogon.
> Luna - Starsza siostra ale młodsza od Nuny. Była zdecydowanie milsza, jednak energiczna, więc też nieostrożna. Pomimo wieku zachowywała się jak szczeniak. Została zagryziona przez Kakashi'ego.
PARTNER: Kto nim będzie to już nie ma większego znaczenia, jest tak pusty, że nie będzie się targował czy jakaś suczka chce.
POTOMSTWO: Nie posiada...
HISTORIA: Wielkie mury ogradzały podwórko od reszty tajemniczego świata. Samo podwórko było podobne do labiryntu, był jeden wielki plac dookoła którego znajdowały się różne budynki, a jeden z nich porządnie ogrodzony na kształt wybiegu. Właśnie tu działo się najwięcej. Miejsce w którym mieszkały psy nazwano "psiarnią". Było to czyste i posprzątane miejsce oddzielone na trzy części. W pierwszej mieszkały suczki rasy Wilczak Czechosłowacki, w następnej były szczeniaki gotowe już do oddania, a w ostatniej jeden duży pies. Wszystkie były zadbane i nakarmione, jednak traktowane jak maszyny do zarabiania pieniędzy. Maleńki wilczek nie rozumiał czym są pieniądze i dlaczego gdy właściciele wypowiadali to słowo w jego obecności wydawali się bardzo podekscytowani. Wilczek miał tylko starszą siostrę, która mieszkała w zagrodzie dla suczek pomimo, że była gotowa do oddania. Gdy właściciele brali ją na ręce mówili: "Będzie dawała ładne szczenięta", jednak i tego mały wilczek nie rozumiał. Zastanawiało go po co się urodził i co jest poza psiarnią. Jego mama była już starszą suczką, najstarszą w hodowli. Gdy się na nią spojrzało widać było, że rodziła już wiele razy i że jest wycieńczona. Dwie inne młode suczki nie zwracały prawie uwagi na małego wilczka, zajmowały się swoimi, bardzo licznymi pociechami. Tak, obie miały młode. Matka kiedyś wspomniała, że są to jej dwie córki. Pewnego dnia mały wilczek wyszedł z legowiska i stanął przed człowiekiem, który przyniósł psom jedzenie. Ten złapał go mocno za skórę i wsunął na głowę jakiś pasek, a potem niestarannie upuścił szczeniaka na ziemię. Malec podkulił ogonek i pognał do matki.
- Zostaniesz ze mną. - powiedziała spokojnie jakby zachowanie człowieka było dla niej normą.
- Co to znaczy? - zapytał próbując zdjąć pasek z szyi.
- To znaczy, że od dzisiaj musisz machać ogonem gdy wołają słowo "Order" ale pamiętaj, że nazywasz się inaczej, te imię to tylko formalność.
Malec jeszcze nie do końca rozumiał słów matki ale miał nadzieje, że nie będzie musiał znowu podchodzić do człowieka.
✯✯✯✯✯✯
Starsza siostra coraz częściej przychodziła do swojego młodszego brata by się z nim pobawić. Był już wystarczająco duży by chodzić po całym kojcu bez matki. Właśnie otworzył oczka po długim śnie gdy usłyszał wesołe szczekanie Elizy.
- Psiarnia otwarta! Kakashi! Psiarnia otwarta! - radośnie podskakiwała w jego stronę.
Malec zerwał się na równe nogi i popędził za szczeniakami swoich najstarszych sióstr. Kakashi trochę od nich odstawał, różnił się nie tylko wyglądem ale i charakterem, gdy któremuś z tych szczeniąt udało się zaprosić go do zabawy kończyło się przygnieceniem młodego przez wszystkie szczeniaki, poza tym Kakashi wolał zadawać się ze starszą siostrą, a nie bandą młodych głupków.
Eliza czekała przy wejściu i razem pobiegli na koniec wybiegu by razem bawić się z dala od ludzkich rąk i szczeniaków. Właśnie na chwilę przystanęli by złapać oddech, a za ich plecami rozległo się szczekanie. Zlękniony Kakashi położył uszy po sobie i spojrzał w stronę drzwi budynku. Zobaczył dużego, czarnego psa, który biegł w jego stronę. Zatrzymał się tuż przy malcu i przewrócił go swoim wielkim pyskiem by dokładnie obwąchać. Potem tylko wyszczerzył kły i odszedł.
- Mało brakowało... mnie tak łaskawie nie potraktował... - powiedziała cicho siostra.
- Co? - zdziwił się szczeniak jeszcze się trzęsąc.
- Mnie złapał za sierść i rzucił o ogrodzenie. - powiedziała cicho.- To nasz ojciec...
Kakashi znieruchomiał patrząc jak wielki pies odchodzi. Matka opowiadała mu o ojcu co innego...
✯✯✯✯✯✯
Mijały miesiące. Szczenięta starszych sióstr już dawno zostały oddane. Pewnego wiosennego dnia ludzie częściej przychodzili by oglądać suczki. Nigdy nie byli delikatni i teraz też tacy nie byli. Przychodzili do momentu gdy Luna stawała się coraz bardziej atrakcyjna dla Kakashi'ego. On jednak tego jeszcze nie do końca rozumiał, cóż się dziwić, był bardzo młody. Gdy w końcu młody pies odważył się podejść do Luny, ta wyszczerzyła kły, jednak instynkt podpowiadał mu, że nie może dać za wygraną. Wtedy do akcji wkroczyli ludzie i wyciągnęli Kakashi'ego z zagrody dla suczek by umieścić go z ojcem. Zagroda ojca była duża i pełna zabawek. Czuć było, że ludzie częściej do niej zaglądają bo ich zapach roznosił się po pomieszczeniu. Sam, duży pies leżał na posłaniu i obserwował przybysza. Jeden z ludzi przypiął do jego obroży smycz i pies posłusznie poszedł za nim. Kakashi został sam. Jeszcze nie rozumiał wielu rzeczy ale starał się rozumieć ludzi i ich zamiary. Potem ojciec wrócił zmęczony i od razu położył się na swoim legowisku. Młody pies chciał ułożyć się obok, jak to robił z siostrą, jednak pies wyszczerzył kły gdy tylko zrobił krok w jego stronę. Chcąc czy nie chcąc, Kakashi położył się spać na podłodze.
✯✯✯✯✯✯
Minęło wiele dni. W zagrodzie Aleksandra często przebywali ludzie, a co za tym idzie: często głaskali i dawali przysmaki za zrobione zadania takie jak na przykład ładne stanie na baczność. Pewnego dnia przyjechał nieznajomy człowiek i ludzie chcieli by Kakashi właśnie wykonał takie stanie. Człowiek wypisał coś na papierku i powiedział:
- Ocena doskonała, pies przeznaczony do dalszej hodowli, pomimo, że wygląda trochę jak kundel.
- Wiemy... Nasza suka puściła się z kundlem jak ją na chwilę wypuściliśmy na podwórko... ale to nic... I tak się nada na reproduktora... Mamy dla niego już sukę.
- To dobrze, że jesteście akurat w tym związku psów rasowych, w innych nie dostalibyście takiej oceny.
Dalszej rozmowy Kakashi nie słuchał. Myślał o siostrze i nie mógł się doczekać aż ją zobaczy.
✯✯✯✯✯✯
W końcu nastąpił dzień wypuszczenia psów z zagród. Kakashi na widok siostry zamachał radośnie ogonem i popędził w jej stronę.
- Tak dawno Cię nie widziałem! - zawołał skacząc dookoła. Eliza również się cieszyła z powitania. Nagle na podwórko wjechał duży samochód. Zaskoczone psy usiadły przy bramie wybiegu i obserwowały jak zachowywali się ludzie za kratami.
- Dostaliśmy zgłoszenie o znęcaniu się fizycznym nad psami i chowu wsobnego. Chcemy je zobaczyć.
- Nie macie prawa wchodzić do naszych budynków! - wydarł się właściciel psów.
- Tak się składa, że mamy. - powiedziała kobieta i pewnie wkroczyła na wybieg. Wtedy z budynku wybiegł Aleksander i rzucił się na kobietę. Na wybiegu rozstrzygała się walka. Inne psy zgłupiały i rzuciły się na siebie. Nuna gryzła się z Elizą korzystając z okazji. Nigdy się nie lubiły. Luna z koeli rzuciła się na Kakashi'ego gdy ten biegł pomóc siostrze.
- Czego ty ode mnie chcesz?! - zawarczał.
- Nie pozwolę ani Ci, ani Twojej siostrzyczce przejąć władzy! - zawarczała i złapała za futro na karku. Kakashi jednak był sprytniejszy. Podciął łapy swojej starszej siostrze i gdy ta przewróciła się szybko wbił jej zęby w gardło. Złapał idealnie w słaby punkt. Nie miał czasu zbyt długo się z nią bawić ponieważ kątem oka widział, że siostra przegrywa potyczkę. W końcu zacisnął zęby mocniej na gardle siostry i ta przestała się wiercić. Wtedy usłyszał strzał i Aleksander upadł na ziemię. Zanim się odwrócił, na jego szyi znalazła się linka. Ludzie którzy przyjechali dużym samochodem. pomogli swojej koleżance zabijając z broni palnej Aleksandra. Dziewczyna miała pogryzioną rękę i była blada na twarzy. Dwoje innych prowadziło Nunę i Elizę, które próbowały jeszcze się na siebie rzucić. Jeden mężczyzna niósł w koszyku wycieńczoną matkę z dwojgiem szczeniąt. Kakashi nie wiedział co ma robić. Stawiał się gdy ciągnięto go do auta ale w końcu dał za wygraną i razem z resztą stada odjechali... do schroniska. Kakashi obudził się nagle w kojcu. Nie wiedział jak tu się znalazł. Ludzie musieli mu podać środek uspokajający. Spojrzał obok. Za kratami leżała jego siostra razem z dwoma szczeniakami.
- Eliza... Gdzie jesteśmy? - zapytał przerażony.
- Schronisko... Nasza matka nie żyje... Była tak wycieńczona... - powiedziała ze łzami w oczach. - A je urodziłam...
- Ale... kto jest ojcem?
- Nasz ojciec... - suczka płakała.
- Eliza... - jęknął. - Gdybym wiedział, gdybym mógł go powstrzymać.
- Nie. To nie Twoja wina... To Ci ludzie... Oni mu kazali.
Kakashi wiedział o czym mówiła siostra. Jemu też to kazali ale na suczkach, których nie znał.
- Będzie dobrze... - powiedział cicho bo sam płakał.
✯✯✯✯✯✯
Dni w schronisku mijały. Nikt nie chciał wsiąść ani Elizy ani Kakashi'ego. Były dużymi psami i do tego agresywnymi, nie lubili ludzi. Jedynie szczeniaki poszły z jakimiś ludźmi. Eliza była kilka razy wynoszona z klatki z powodu jakiejś choroby. Weterynarze załamywali ręce. Nic nie mogli zrobić. Pewnej nocy Eliza obudziła swojego brata.
- Kakashi... Czas się pożegnać...
- Co? Idziesz do nowego domu?
- Nie... ludzie chcą mnie zabić... słyszałam co mówili... Podobno to dla mnie najlepsze... tak strasznie mnie boli...
- Eliza! Nie, nie pozwolę! - zawarczał, a z oczy ciekły mu łzy.
- Kakashi... Ja się z nimi zgadzam. Nie dam rady już wstać... za kilka dni i tak bym umarła...
- Nie... Eliza... Ja... Ja nie dam rady... - powiedział kładąc się naprzeciwko niej.
- Wydaje Ci się, że w swoim życiu przeżyłeś już wszystko to co najgorsze może być... niestety mylisz się. To dopiero początek. Mniej tylko nadzieje, że nie skończy się to na Twojej śmierci, już w lżejszym wypadku na depresji. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Wiesz o tym. Okazywanie słabości też nie jest dobrym pomysłem. Ktoś może to wykorzystać przeciwko Tobie. Nie pokazuj światu, że można Ciebie złamać. Nie może nikt dowiedzieć się o tym jaki naprawdę jesteś... Wiesz dobrze, że świat jest zły. Staraj się być nieufny i tajemniczy. Nie mów dużo o sobie, nie wolno Ci wspomnieć skąd pochodzisz! Wiesz na co możesz tym się narazić... Musisz się trzymać grupy. Sfory mają to do siebie, że nawet tych co się opierdzielają bronią, ponieważ uważają się za jedną wielką rodzinę. Nie płacz! Zaczynasz zapominać co Ci mówiłam! Musisz być twardy! Nie możesz się poddać! Uwierz, że się da! Że jeśli nie wywalczysz tego czego chcesz, to nikt Ci tego nie poda na tacy... - przerwała na chwilę. Gdzieś w oddali wołała ją śmierć. - Kocham Cię, braciszku... - powiedziała dotykając czubkiem nosa o nos swojego brata przez kraty. Wtedy do pokoju wszedł człowiek i wyciągnął Elizę z kojca. Kakashi zaczął szczekać jak szalony. Drugi człowiek otworzył jego klatkę by go uciszyć, wtedy ten wybiegł z niej i popędził za Elizą. Jednak człowiek, który ją niósł odjechał już samochodem. Kakashi biegł za nimi bardzo długo. Nagle, na zakręcie drugi samochód uderzył go w bok odrzucając na pobocze. Rozrywający ból przeszedł ciało psa. Człowiek z samochodu wysiadł i szybko i zbliżył się do psa. Widząc co się dzieje, zadzwonił po ludzi. Nie minęła godzina gdy Kakashi trafił na stół operacyjny i znowu zasnął. Obudził się cały zdrowy. Cud sprawił, że nic sobie nie połamał, a jedynie miał kilka oparć i siniaków. Z zadowoleniem zauważył, że ludzie zapomnieli zamknąć drzwi wejściowych i gdy tylko się podniósł natychmiast wybiegł przez nie, zaczynając nowe życie, z dala od ludzi.
TOWARZYSZ: Nie potrzebuje.
LOGIN: MiriamSurprise - howrse
UPOMNIENIA/POCHWAŁY: 0/0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz